wtorek, 9 lipca 2013

Ludifull Cosmetics

Podobnie jak w przypadku Loradew, na kosmetyki Ludifull natknęłam się podczas poszukiwań nowych CC Creamów.
Dodatkowo marka to siostra-prawie-bliźniaczka.
Obie stosunkowo świeże na rynku, obie z rosnącą ofertą produktową.

Kiedy pisałam poprzednią notkę dostępne były 3, max 4 produkty Ludifull. Dzisiaj wyszukiwarka pokazuje już kolorówkę, trochę pielęgnacji i nowy BB Cream w białej puszce :)



Rzecz jasna mam chęć na testowanie.
Szkoda, że nie należą do najtańszych.
Za 30 ml BB lub CC trzeba zapłacić ok 80-90 zł.

piątek, 28 czerwca 2013

Loradew Cosmetics

Podczas małego researchu, jaki robiłam niecałe 2 miesiące temu w temacie CC Creamów, natknęłam się na nową markę kosmetyków - Loradew.
W owym czasie w asortymencie figurowały tylko dwa kremy BB, jeden CC i jakiś puder, ale od tamtego czasu zauważyłam, że pojawiło się kilka rzeczy z kolorówki i nowa linia pielęgnacyjna. Marka się rozwija, postanowiłam zatem wspomnieć o niej i tutaj w ramach cyklu o nowościach.

Jestem bardzo ciekawa działania kremów BB i CC [już prawie kliknęłam, ale powstrzymała mnie myśl o zapasach czekających na testy], zaintrygowała mnie też oczyszczająca linia wybielająca kosmetyków pielęgnacyjnych. Na razie pytanie o składy pozostaje wielką niewiadomą, wciąż bardzo mało informacji jest o tych produktach. Oczywiście czekam na kolejne nowości :)

środa, 19 czerwca 2013

Secret Key

Cykl o markach zaczynam od przedstawienia marki Secret Key.
Ostatnio zrobiła się dość popularna dzięki kilku udanym produktom ze śluzem ślimaka i EGF [epidermalny czynnik wzrostu o szerokim spektrum działania] - składnikom, które ostatnio stały się bardzo modne :)

O szczegółach oferty może uda mi się kiedyś skrobnąć nieco szerzej, a dzisiaj szybka wzmianka - polecam uwadze :)

piątek, 14 czerwca 2013

Powrót

Witajcie :)

Ostatnio, z braku czasu, mocno zaniedbałam tego bloga, ale bardzo chciałabym, aby to się zmieniło.
Postaram się zatem zaglądać i pisać częściej, w miarę posiadanego czasu.
W nadchodzącym miesiącu chciałabym kontynuować cykl informacyjny o CC Creamach, a także przedstawić Wam kilka nowych, mniej lub niemalże nieznanych marek, które przypadkowo odkryłam :)
Plan ambitny ;) czas pokaże jak z realizacją...
Trzymajcie kciuki :)

wtorek, 30 kwietnia 2013

iFiona Moist CC Cream


Ostatni miesiąc upłynął mi pod znakiem CC Creamów. Pojawiły się one na mojej liście zakupowej , pojawiły się w formie wpisu o trendach na blogu, pojawiły się także w postaci rzeczywistej :), albowiem pewna Bardzo Sympatyczna Osoba podzieliła się ze mną odlewką.
Przez ostatnie tygodnie CC Cream w miarę regularnie występował jako ostatni etap mojej porannej pielęgnacji. Dzisiaj trochę Wam o nim opowiem :)

Źródło: ebay.com

Opis producenta :

Moist CC Cream zawiera EGF [Epidermal Growth Factor] oraz różnorodne ekstrakty roślinne, które efektywnie niwelują problemy skórne takie jak: poszarzała skóra, zaczerwienienie, suchość, rozszerzone pory, nadwrażliwość. Przywraca skórze wewnętrzny blask.
Podczas aplikacji kremu mogą pojawić się małe krople wody na powierzchni naskórka. Wklep je w skórę, aby dostarczyć jej wszystkich substancji odżywczych zawartych w kosmetyku.
Moist CC Cream łączy różnorakie właściwości w jednym kremie:
- ujednolicenie kolorytu
- utworzenie warstwy ochronnej przez niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi,
- rozjaśnienie naskórka
- nawilżenie
- ochrona przeciwsłoneczna
- regeneracja skóry
- naturalny, świeży makijaż

Odpowiedni dla każdego rodzaju skóry, również suchej i wrażliwej.

Sposób użycia:
Po wykonaniu codziennego rytuału pielęgnacyjnego nałożyć na twarz i szyję odpowiednią ilość. Wklepać delikatnie w skórę aż do kompletnego wchłonięcia. Może być używany solo jak również w roli bazy pod makijaż. Unikać kontaktu z oczami. Przerwać używanie w razie wystąpienia podrażnienia skóry.

Opakowania w ręku nie miałam, ale wygląda sympatycznie. Niebieska barwa i charakterystyczny rysunek kota przykuwają wzrok. Klasyczna tubka ze srebrna nakrętką.

Co w środku? Pierwsze wrażenie: gęsty, w konsystencji trochę jak margaryna lub krem nivea kosmetyk, który trudno nabrać z płaskiego opakowania, bo nijak nie chce "przykleić" się do palca. zazwyczaj wystarczy dotknąć opuszkiem aby nabrać podkład czy BB, a tutaj zetknięcie powoduje uślizg na boki. Jakbym dotykała sprężystej powłoki. Najwygodniej jest go chyba nabierać szpatułką, choć przy odrobinie determinacji na palce też da radę :)


Co dalej? Jak już uporamy się z nabraniem CC i połozymy go na skórę twarzy, czeka nas kolejna niespodzianka. Tutak krem też się ślizga, pozostawiając skoncentrowaną plamę i lekko rozmazaną otoczkę wokół niej. Aby dobrze go rozsmarować, trzeba się nieźle namachać. Kolistymi ruchami, again and again and again, aż wreszcie zbitek masy ustępuje i zaczyna na skórze zostawiać cienkie, jaśniejsze smugi. A my paćkamy dalej.

Blending ;) Jak widać krem jest oporny, zbija się, rozprowadza nierównomiernie... trzeba popracować z nim trochę.

Pod palcami czuć, jak krem się topi, pozostawiając wyraźne uczucie nawilżenia. Jest wyraźnie mokry. I jeszcze trochę smarujemy. Aż smugi zostają całkowicie roztarte, staną się niewidoczne i znikną całkowicie z powierzchni skóry, a krem stopi się z nią i...

Co na końcu? I stanie się jednością.
Tak to właśnie działa. Po dość żmudnej aplikacji, kiedy już wreszcie odpowiednio rozprowadzimy krem, zniknie on zupełnie tak, jakbyśmy nic nie mieli na twarzy. W przypadku iFiona Moist CC kosmetyk autentycznie niemalże się ulatnia. Nawet kolejne warstwy nie zmieniają tego stanu rzeczy, nie musimy się więc obawiać efektu maski. Jeśli przyjrzymy się dokładnie, to owszem zostawia na skórze pewien film, jednakże jest to zupełnie coś innego, niż w przypadku BB.

Przed i po :)        
Skóra po nałożeniu iFiony jest wyraźnie rozjaśniona. Ale nie ma w tym grama sztuczności. odcień skóry mojej twarzy jest z natury ciemniejszy od szyi. Nałożenie kosmetyku niweluje tę różnicę. Krem praktycznie niemal nie daje żadnego krycia i koloru, choć w opakowaniu/w postaci skoncentrowanej ma ładną barwę rozbielonej brzoskwini złamanej nutką beżu. Taki przyjemny, pastelowy, łagodny odcień. Krycia i koloru brak, choć zauważam subtelne ujednolicenie cery. W tylko sobie znany sposób mazidło zamaskowało zaczerwienienie po stanie zapalnym obok skrzydełka nosa. Oprócz wspomnianego wcześniej rozjaśnienia uzyskujemy też przyjemną gładkość. Zauważyłam, że utrzymuje się ona także po zmyciu. Być może to zasługa nawilżenia, bo krem ów naprawdę zaskakująco dobrze nawilża. Wypełniona wodą skóra staje się jędrna, niwelując od wewnątrz mikronierówności.

Kolejna sprawa, to sztuczka, którą CC robi z porami. Magia normalnie :D Kilka muśnięć palcem i pory znikają jak zaczarowane. Byłam w niemałym szoku, gdy pierwszy raz zobaczyłam efekt.

Maskowanie porów. Dla pełnego oglądu sytuacji zerknijcie na efekt ze zdjęcia wyżej :)
Zaskoczenie za zaskoczeniem. Nie tego się spodziewałam biorąc do ręki CC Cream.
Nie wiem, czy wszystkie są takie [pewnie nie :/] ale ten wywarł na mnie ogromne wrażenie i już wiem na pewno, że kupię pełen wymiar. Jeśli akurat nie będę nosiła go solo, to z całą pewnością będzie wspaniałą bazą pod BB Creamy. Wiem, bo już próbowałam tej kombinacji i to się sprawdza [acz z czasem pewnie znajdą się wyjątki, jak ze wszystkim ;)].

Jestem z niego bardzo zadowolona. U mnie się sprawdził i polecam. Nie jest to łatwe mazidło, nie każdy się pewnie z nim polubi, ale jeśli lubicie eksperymenty, to dla tego efektu warto.

Skład:
Water, Dimethicone, EGF, Centella Asiatica Extract, White Tea Extract, Green Tea Extract, Dipotassium Glycirrhizate, Butylene Glycol, Allantoin, Titanium Dioxide, Dimethiconol, Hydroxyethyl Urea, Parfum

Bardzo, ale to bardzo zaskoczył mnie skład [o ile to pełna informacja]. Krótki i dość mocno wypełniony dobroczynnymi substancjami. Bez zbędnych wypełniaczy, nadmiaru konserwantów, mnóstwa emulgatorów i   substancji konsystencjotwótczych. Esencja.

Cena: ok. 80 zł / 40ml

piątek, 26 kwietnia 2013

iFiona Refining Thorough Effective CC Cream

Kolejny kotek :)
Choć logo to samo i nazwa też, została ona nieco rozszerzona i teraz iFiona jest Cat's Facial Reborn ;)


Opis producenta:

Refining Thorough Effective Color Control Cream pomaga stworzyć czysty, naturalnie wyglądający make-up [efekt nude] . EGF [Epidermal Growth Factor] oraz różnorodne ekstrakty roślinne efektywnie rozwiązują problemy skórne: niezdrowy koloryt, zaczerwienienie, suchość, rozszerzone pory i nadwrażliwość. Przywraca skórze wewnętrzny blask.
Podczas aplikacji na skórze pojawiają się maleńkie krople wody. Należy je wklepać delikatnie, aż do całkowitego wchłonięcia.
Refining Thorough Effective CC Cream łączy w sobie wiele zalet. Kontrola kolorytu, izolacja przez czynnikami zewnętrznymi i promieniowaniem UV, właściwości wybielające i nawilżające oraz naprawcze. Plus perfekcyjny, niewidoczny, świeży makijaż. Nowa formuła zapewnia długotrwałe nawilżenie.

I jeszcze w ramach ciekawostki - dwukolorowy krem od tego producenta.
iFiona Perfect Match Double CC Color.






Szkoda, że kremy iFiona są tak trudno dostępne, bo zaintrygował mnie niebieski i chętnie wypróbowałabym inne jego wersje.

A w najbliższym czasie spodziewajcie się recenzji pierwszego w moim życiu kremu CC :) [a mam ich w swojej kolekcji już trzy i to zapewne nie koniec :P].



niedziela, 21 kwietnia 2013

iFiona V-Line CC Cream

Krem widmo, o którym niemalże nie można znaleźć informacji, no chyba, że po chińsku :P
Niestety brakuje mi czasu na poznawanie tajników tego interesującego języka [choć bardzo, bardzo bym chciała :P], toteż dziś opisu nie będzie :o









Zawiera ekstrakt z kawy [liftingujący], wodę z lodowca, arbutynę, ekstrakt z miłorzębu i innych roślinek ;) [tyle odgadłam z obrazków].
Trudno dostępny.
Cena: ok 25$ za 35g.

sobota, 20 kwietnia 2013

iFiona Anti Acne CC Cream

I odrobina informacji o "fioletowym kotku".
iFiona o właściwościach przeciwtrądzikowych.

Opis producenta:

CC Cream to ulepszony BB Cream. Posiada te same zalety co BB [właściwości wybielające, nawilżające, ochronne i regeneracyjne], jednakże oferują lżejszą formułę bez olejów w składzie, matowe wykończenie [niektóre], a także jeszcze silniejsze właściwości nawilżająco-odżywcze.

Krem iFiona AntiAcne CC zawiera specjalistyczną formułę, która pomaga zwalczać stany zapalne i działa kojąco na skórę. Odpowiednia pigmentacja pozwala na zakrycie śladów po trądziku.
Zawiera: ekstrakt z białej i zielonej herbaty, kwas hialuronowy, puder mineralny, ekstrakt makadamia, wodę morską, ekstrakt z aloesu, witaminę E oraz witaminę C o działaniu rozjaśniającym i wybielającym.


Cena: ok 20$ za 35ml

wtorek, 16 kwietnia 2013

iFiona Red Color Control Cream

Dzisiaj dosłownie kilka słów o czerwonej siostrze niebieskiej iFiony.
Informacji bardzo niewiele, bo naprawdę ciężko cokolwiek znaleźć.


CC Cream łączy w sobie zalet, które do tej pory posiadały oddzielne kosmetyki. Dopasowanie koloru, ochrona przed niekorzystnymi czynnikami środowiska, nawilżenie, bariera przeciwsłoneczna, właściwości regeneracyjne i naturalny make-up. Specjalny kompleks witamin zawierający witaminę C i tajna receptura wybielająca wpływają rozjaśniająco na Twoją skórę. Ulepszona formuła z efektem długotrwałego nawilżania. 


Pola działania: wybielające, ujednolicające koloryt, ochrona UV, podkład.
Kosmetyk odpowiedni dla każdego typu skóry.

Sposób użycia: Po standardowej, porannej pielęgnacji użyć odpowiedniej ilości i delikatnie wklepać palcami aż do wchłonięcia.



Składniki [nie skład]: Siloxane, Shading Powder, Cetiol cc, Bitter/Decanoic acid triglyceride, Olive essence, Bentonite, Germany chamomile, North america arbute seed, Spain Pomegranate, Pacific ocean deep sea seaweed, South america tuberose, China Milk Thistle


Cena: ok 20$ za 35g


sobota, 13 kwietnia 2013

iFiona Moist Color Control Cream

W tym miesiącu, na miarę posiadanego czasu wolnego, postaram się przedstawić Wam kilka "sylwetek" CC Creamów.
Zaczynamy od <<pramatki>> czyli iFiony.
 Kilka słów o nawilżającej wersji kremu z uroczym kotem w logo :)


Opis producenta

Moist CC Cream zawiera EGF [Epidermal Growth Factor] oraz różnorodne ekstrakty roślinne, które efektywnie niwelują problemy skórne takie jak: poszarzała skóra, zaczerwienienie, suchość, rozszerzone pory, nadwrażliwość. Przywraca skórze wewnętrzny blask.
Podczas aplikacji kremu mogą pojawić się małe krople wody na powierzchni naskórka. Wklep je w skórę, aby dostarczyć jej wszystkich substancji odżywczych zawartych w kosmetyku.
Moist CC Cream łączy różnorakie właściwości w jednym kremie:
- ujednolicenie kolorytu
- utworzenie warstwy ochronnej przez niekorzystnymi czynnikami zewnętrznymi,
- rozjaśnienie naskórka
- nawilżenie
- ochrona przeciwsłoneczna
- regeneracja skóry
- naturalny, świeży makijaż

Odpowiedni dla każdego rodzaju skóry, również suchej i wrażliwej.

Sposób użycia:
Po wykonaniu codziennego rytuału pielęgnacyjnego nałożyć na twarz i szyję odpowiednią ilość. Wklepać delikatnie w skórę aż do kompletnego wchło
nięcia. Może być używany solo jak również w roli bazy pod makijaż. Unikać kontaktu z oczami. Przerwać używanie w razie wystąpienia podrażnienia skóry.


Skład:
Water, Dimethicone, EGF, Centella Asiatica Extract, White Tea Extract, Green Tea Extract, Dipotassium Glycirrhizate, Butylene Glycol, Allantoin, Titanium Dioxide, Dimethiconol, Hydroxyethyl Urea, Parfum

Cena: ok 25$ / 40g


Tak się składa, że dzięki uprzejmości pewnej Miłej Osoby weszłam w posiadanie dość sporej próbki tego kremu, zatem jak tylko go dobrze przetestuję, skonfrontuję rzeczywistość z obietnicami producenta, o czym oczywiście napiszę na blogu :)

piątek, 12 kwietnia 2013

Cooming soon - iFiona CC Cream

Oto mała zapowiedź tego, o czym wkrótce szerzej [na miarę dostępnych informacji] będzie można przeczytać na blogu :)


Zapraszam!

środa, 10 kwietnia 2013

CC Cream - czyżby następca BB Creamu?

Od kilku lat siedzę w tematyce BB Creamów, które mocno zawładnęły moją duszą ;) i rozpaliły chęć ich posiadania i rozpoczęcia przygody z ich udziałem :). Szybko stałam się posiadaczką kilku [kilkunastu :o] tego typu kosmetyków i gorącą orędowniczką ich stosowania :D. O efektach można poczytać w moich notkach.

Dzisiaj natomiast chcę Wam przybliżyć temat tzw. CC Creamów, które w niektórych kręgach zostały okrzyknięte wręcz następcami BBC.
Dla jednych marketing i podanie "starego" produktu w nowej otoczce, aby wywołać kolejny boom [jaki dzisiaj na naszym lokalnym rynku obserwujemy w przypadku BB], dla innych faktyczna rewolucja ;). Jakkolwiek nie podejdziemy do tematu rok 2013 szykuje się być rokiem CC Creamów :D

Zatem czym jest CC Cream?

Skrót ten pochodzi pierwotnie od słów Color Control Cream. Ale można znaleźć już kolejne jego rozwinięcia: Correct and Care, Correction Convinient, Color Change, Correct Combo etc.
W teorii to ulepszony BB Cream.
Oprócz zalet, które posiadają BB Creamy, CCC mają dodatkowo oferować większą lekkość wynikającą z formulacji pozbawionej oleju, a w niektórych przypadkach matowe wykończenie [większość BBC pozostawia na skórze wykończenie typu 'dewy'/'glow']. Niektóre CCC są robione z dodatkiem witaminy C poprawiającej właściwości rozjaśniające i wybielające. To także jeszcze więcej składników dogłębnie nawilżających i regenerujących skórę. Całokształt wyżej wymienionych elementów ma sprawiać, że nowy produkt będzie lepszy od BB Creamów.

Zatem podsumowując, nowe kremy mają:
- chronić przed promieniowaniem
- nawilżać
- wygładzać skórę i koić podrażnienia
- działać antystarzeniowo
- wyrównywać koloryt i poprawiać kondycję cery
- mieć lekką i jednocześnie trwałą formułę dopasowującą się do kolorytu skóry
* wszystkie powyższe cechy w założeniu mają występować oczywiście z lepszym efektem niż w przypadku BBC :P

A poniżej graficzne porównanie głównych właściwości:



Wszystko zaczęło się od produktów marki iFiona i Rachel K.
Dzisiaj gama produktów jest znacznie szersza i co chwilę pojawiają się CC Creamy kolejnych marek.
Ba! Nawet na zachodnie odpowiedniki nie trzeba już czekać [jak było w przypadku BB, które na rynek weszło z dużym opóźnieniem w porównaniu do Korei] - już pojawiły się CC Chanel , Smashbox, widziałam też ów produkt w ofercie marki Mariza.

Jak to powiedział Mel Gibson w jednym z filmów - It's happening ;)
Wkraczamy w erę CC :)

I ja też w nią wkraczam :) Jakiś czas temu od bardzo sympatycznej Osoby dostałam do testów odlewkę kremu iFiona [czyli w zasadzie pramatkę CC :P], którą przez najbliższe dni chcę trochę popaćkać po paszczy. A potem oczywiście zdam Wam relację :)
Zdradzę Wam też po cichu, że lecą do mnie pierwsze CC z "nowej fali".
Yay!

wtorek, 26 marca 2013

Recenzja: The Face Shop, Natural Sun AQ Power Long-Lasting Sun Cream SPF 45

Tym razem trochę ode mnie w temacie azjatyckich kosmetyków. Wiosny niby nie widać, kiedy patrzę za okno na te paskudne zwały śniegu, ale słońce mimo wszystko przypieka coraz mocniej :)
Zapraszam więc na recenzję kosmetyku, który może przydać się w najbliższych miesiącach, bo chodzi o bloker z The Face Shop. W sam raz na chłodne dni kwietnia i maja :)


Opis producenta:

Delikatny filtr z naturalnymi ekstraktami roślinnymi, takimi jak rabarbar, orzechy arganowe i ekstrakt z modraka morskiego. Dzięki przełomowej technologii, łączy w sobie najlepsze cechy - doskonałą ochronę przed słońcem i lekką formułę z efektem Optymalnego Rozproszenia Światła. Filtr zapewnia 24 godzinną ochronę przed słońcem. Jagody Acai są silnym antyoksydantem. Wodoodporny. Bardzo lekki. Może służyć jako baza pod makijaż dwukrotnie przedłużając jego trwałość.

Tradycyjnie zacznę od opakowania :)
Filtr znajduje się w zgrabnej, całkiem sporej tubce ze srebrną, szeroką nakrętką, która umożliwia jego stabilne postawienie na wieczku. Do tego pudełko z instrukcjami po koreańsku i angielsku. Tubka ergonomiczna, dobrze leży w dłoni. Kolorystyka, złota, "bogata", przykuwa oko. Pod nakrętką znajduje się precyzyjny aplikator w formie "dziubka" z niewielkim otworem na końcu. Dzięki niemu kosmetyk dozuje się bardzo wygodnie :).


Filtr ma formę emulsji o piaskowo-różowo-mlecznym zabarwieniu. Jest bardzo jasny. Przyjemnie pachnie, choć nie do końca jestem w stanie sprecyzować tę woń. Przypomina mi trochę podobny produkt z Apivity, o którym pisałam już na blogu :) - czyli mokry piasek na morskiej plaży, a przynajmniej tak mój mózg go kojarzy :D.

Konsystencja emulsji wydała mi się ciut gęsta, daje wrażenie treściwej. Pewnie dlatego, że zostawia na powierzchni skóry specyficzny film- trochę tępy, ale jakby nie tłusty. Wyjątkowy ;). Z rozsmarowaniem raczej nie ma problemu, chociaż trzeba uważać na ilość, bo w miejscach, gdzie nałożymy go grubiej może się uwidocznić i zostawić jaśniejszą plamę. Tlenki mają to do siebie, że osiadają na powierzchni skóry i mogą odkładać się w zmarszczkach lub zostawiać smugi. Filtry na bazie mineralnej często pozostawiają po sobie niepożądany efekt w postaci białej powłoczki, odznaczają się też na linii włosów. Tutaj [przy założeniu, że użyjemy umiarkowanej ilości] nie ma takiego efektu. Biel składników mineralnych jest nieco złagodzona przez dodatek pigmentów, a sam filtr przyjemnie rozjaśnia koloryt i odrobinę go ujednolica, jednocześnie pozostając niewidocznym.


Jak pisałam wyżej, pozostawia na skórze jakby tłustawą powłoczkę, która jednak w niczym nie przypomina "klasycznego" natłuszczenia. To taka przyjemna, puszysta kołderka, która otula skórę ochronną warstwą. Idealny na zimę :). Na czole daje satynowy efekt, natomiast na policzkach kosmetyk wchłania się do matu, choć pod palcami ciągle czuję specyficzną fakturę. Jest odżywienie, nawilżenie i ochrona.

Zauważyłam, że z powodzeniem mogę stosować go pod oczy, bo nie wywołuje ich podrażnienia. Nie zapycha porów, nie zauważyłam innych reakcji niepożądanych.
Filtr jest również trwały. Do tego w sobie tylko znany sposób, magicznie absorbuje sebum. Kiedy wieczorem dotykam czoła widzę, że co nieco się tam zebrało, bo opuszki palców "lśnią" bezlitośnie pokazując prawdę. Ale jednocześnie skóra wygląda całkiem przyzwoicie jak na taki stan ;) i nie mamy tu do czynienia z efektem patelni, typowym przy innych filtrach czy choćby zwykłych kremach..

Fotki z mojego "ogólnego" bloga :)

Choć nie należę do maniaczek filtrowych [a te dostępne w drogeriach czy aptekach wręcz są zniechęcające przez swoją tłustość] i używam blokera raczej tylko kiedy muszę, to po te azjatyckie sięgam z prawdziwą przyjemnością i komfort ich używania oceniam dużo lepiej.
Nie wiem, jak spisałby się w lecie [mam mieszany profil cery, mógłby być za ciężki], jest to natomiast bardzo przydatny produkt na chłodniejsze dni.
Z uwagi na czas używania [zima] nie jestem w stanie ocenić jego właściwości ochronnych - wybaczcie :o

Cena: ok 65 zł / 50ml

środa, 20 marca 2013

Skinfood - Floral tea Collection

Oj, długo mnie tu nie było.
Ale nie porzucam bloga, nie nie ;)
I przychodzę z kolejną porcją pyszności azjatyckich pyszności. Tym razem w klimacie róż.
Oto Flora Tea, nowa kolekcja od Skinfood :)


Słodko, różowo... urzekająco :D
Delikatnie, świeżo, dziewczęco.


A co w niej znajdziemy?
- cienie do oczu w uroczych opakowaniach [choć dla mnie mogłyby być bardziej zróżnicowane - herbaciany, koralowy, czerwony... brakuje mi tu barw]


- pomadki o ślicznym designie opakowań

- dwa róże do policzków [wyglądają na matowe]


- dwa odcienie pudru - do karnacji jaśniejszej i ciemniejszego odcienia skóry


- różo-rozświetlacz, który skradł moje serce :) zarówno opakowaniem jak i zawartością


- śliczne lakiery


- naklejki na paznokcie [całe i końcówki]


A poniżej kilka wskazówek, jak wg Skinfood zrobić się na bóstwo :D


Kolekcja bardzo trafia w moje upodobania i już świecą mi się oczy na myśl o zakupach :)
Bardzo podoba mi się design opakowań. W kolekcji zabrakło mi jedynie mocnej czerwieni, flagowego koloru, który kojarzy się z różami. Ale może to i dobrze, czerwień mogłaby być zbyt oczywista ;)

Ach, rozmarzyłam się :)